„Theorem”, „Superman”, „Priscilla”... Brytyjski aktor Terence Stamp zmarł w wieku 87 lat

Przez Nowe Obs z AFP
Terrence Stamp w 2013 roku. ALAN DAVIDSON/SHUTTERSTOCK/SIPA
Pasolini uwiecznił go w „Teoremie”, Stephen Elliott przeobraził go w osobę transseksualną w „Priscilli, królowej pustyni”, a George Lucas w władcę wszechświata w „Gwiezdnych wojnach”. Brytyjczyk Terence Stamp, który zmarł w niedzielę w wieku 87 lat, urzekał filmy eksperymentalne i hollywoodzkie produkcje swoimi niejednoznacznymi, niebieskimi oczami.
Anioł czy demon, ten symbol „swingujących lat sześćdziesiątych” w swojej filmografii splata czystość i dekadencję, zacierając granice konwencji i pewników swoją magnetyczną obecnością.
Rola anielskiego żeglarza powieszonego za zabicie jednego ze swoich kolegów z drużyny dała temu synowi robotnika przełom w 1962 r.: rola w filmie „Billy Budd” Petera Ustinowa przyniosła mu nominację do Oscara i Złoty Glob dla najlepszego aktora.
Następnie, naturalnie, zagrał psychopatę w „The Obsessed”, pokręconej historii miłosnej Williama Wylera. Zdobył nagrodę dla najlepszego aktora w Cannes (1965).
Sława spadła niczym kometa na tego londyńczyka urodzonego 22 lipca 1938 roku.
Jego ojciec, po którym odziedziczył urodę, zasilał kotły okrętowe; matka miała jeszcze czworo dzieci. Jego rodzina była stłoczona w domu bez kanalizacji, w dzielnicy na wschód od miasta.
„Pierwsze 18 lat mojego życia było bardzo trudne” – wspominał w „Le Figaro”. Był głodny, „jego umysł nie nadawał się do szkoły” i miał słaby akcent. Zafascynowany Garym Cooperem, marzył o zostaniu aktorem od czwartego roku życia.
Miłość od pierwszego wejrzenia dla FelliniegoW wieku 17 lat odnalazł swoje alter ego w osobie Jamesa Deana w filmie „Na wschód od Edenu”. Opuścił dom i wbrew woli ojca zdobył stypendium do szkoły teatralnej, gdzie zauważył go agent.
Na początku lat 60. brytyjskie kino zainteresowało się klasą robotniczą. Terence Stamp wykorzystał to. Ken Loach zatrudnił go do swojego pierwszego filmu „No Tears for Joy” (1967). Jednak aktor, jak ubolewał w wywiadzie dla „Télérama”, „nie rozumiał, że jestem częścią tego środowiska, o którym lubił opowiadać w swoich filmach”.
Decydujące okazało się spotkanie z Fellinim w 1967 roku: Włoch, poszukując „najbardziej dekadenckiego angielskiego aktora” do swojej adaptacji „Niezwykłych historii”, znalazł w nim swojego „Toby’ego Dammita” – pijanego aktora, którego diabeł uwodzi w postaci małej dziewczynki.
„Wydarzyło się między nami coś niezwykłego i niewyjaśnionego. Piorun, który całkowicie mnie odblokował. Granie w końcu stało się przyjemnością.”
Pasolini, który zatrudnił go do swojego „Teorematu”, dostrzegł w nim „chłopca o boskiej naturze” : w 1969 roku zagrał enigmatycznego przybysza o oszałamiającej urodzie, który uwodzi całą mieszczańską rodzinę mediolańską. Zafascynowany jego anielską blondynką, Pasolini nie odezwał się jednak do niego podczas zdjęć.
Seks tantrycznyAle po tej skandalicznej roli „nieukrzyżowanego Chrystusa” Terence Stamp rozpoczął dziesięcioletnią podróż przez pustynię. Miał zaledwie 30 lat, gdy Jean Shrimpton, modelka i piękność lat sześćdziesiątych, odeszła od niego.
„Byłem tak bardzo utożsamiany z latami 60., że kiedy ta era się skończyła, miałem już z nią dość” – podsumował w „Libération”.
Zdesperowany były symbol seksu wyrusza w mistyczną podróż dookoła świata i, podobnie jak jego brytyjscy współcześni, osiedla się w Indiach.
Wciąż przebywał w aśramie, studiując seks tantryczny, gdy w 1977 roku skontaktował się z nim agent: Richard Donner chciał, żeby zagrał generała Zoda w filmie „Superman”. Jego kariera odżyła. W tym samym czasie Peter Brook zatrudnił go do filmu „Spotkania z niezwykłymi mężczyznami”.
Rola Bernadette, transseksualnej postaci w filmie „Priscilla, królowa pustyni” (1994), przyszła, gdy znudziło go granie brytyjskich złoczyńców w Hollywood. Ikona męskiego kina kontynuowała eksplorację dwuznaczności w pończochach z siateczki.
Do końca wiódł nieco schizofreniczną karierę pomiędzy wielkimi produkcjami („Gwiezdne wojny”, „Sycylijczyk”, „Wall Street”) i filmami niezależnymi pokroju „The Hit” Stephena Frearsa (1984) czy „Anglik” (1998) Stevena Soderbergha.
Aby odtworzyć młodość londyńskiego gangstera, który przybywa do Kalifornii, by pomścić córkę, amerykański reżyser zapożyczył fragmenty filmu Kena Loacha „No Tears for Joy”. Na fotografiach uchwycono Terence’a Stampa w jego olśniewającej, angielskiej urodzie z lat sześćdziesiątych.
Przez Nowe Obs z AFP
Le Nouvel Observateur